Emilian Spychalski swoją naukę w Państwowej Szkole muzycznej w Olsztynie rozpoczął od klarnetu. Jednak jego muzycznym przeznaczeniem okazała się waltornia. To właśnie ten instrument sprawił, że idzie swoją własną muzyczną drogą. „Zdałem do klasy klarnetu, ale to jakoś nie był mój instrument. Nie ćwiczyłem, nie podobał mi się, chciałem rezygnować i też rodzice mnie przycisnęli, żebym skończył Szkołę Muzyczną I stopnia i potem zmienił instrument. Jak się dowiedziałem, że mogę zmienić na waltornię, to było takie – kurczę, to jest moja droga! Poszedłem na egzaminy, grając egzamin na klarnecie przy komisji dętych blaszanych instrumentów i przyjęli mnie na tę waltornię, a potem już się było tylko ciekawiej” - wspomina Emilian.
W przypadku Emiliana to waltornia – wybrana świadomie – stała się źródłem przyjemności z nauki gry, mimo że uznawana jest za instrument trudny do opanowania. „Ja nie lubię tego twierdzenia. Każdy tak mówi i potem, jeżeli się ma jakieś trudności, no to tak, jakby powiedzieć skrzypkowi, że te pozycje są niewygodne i jak się mu tak wpaja od początku edukacji, że się kiksuje, że trudny instrument, to potem faktycznie kiedy trzeba usiąść i faktycznie przerobić jakiś problem, to wtedy się każdy młody uczeń usprawiedliwia – no bo to jest waltornia, bo trudna. Jest może wymagająca, ale każdy instrument jest wymagający” - podkreśla.
Za Emilianem ostatni egzamin w szkole muzycznej w Olsztynie – niedawno zagrał swój recital dyplomowy. Ale już od roku trwa także jego dalsza edukacja muzyczna – do roku Emilian jest także studentem Akademii Muzycznej we Wrocławiu. A jakie są jego marzenia? Grać w dobrej orkiestrze, nagrywać muzykę filmową, a wcześniej skończyć studia i rozpocząć karierę muzyczną. Z takim talentem to wszystko musi się udać.